Stalowa Wola Stalowa Wola: Huta Stalowa Wola
Wiadomości lokalne z miasta Stalowa Wola i Powiatu Stalowowolskiego. Najnowsze! Najszybciej!
Kamera na żywo na panoramę Stalowej Woli na skrzyżowanie Al. Jana Pawła II z ul. KEN
Nagrania audio, rozmowy z ciekawymi ludźmi
Fotografie z najważniejszych wydarzeń w Stalowej Woli
Kanał youtube.stalowka.net - Pierwsza stalowowolska telewizja internetowa
Encyklopedia miasta Stalowa Wola
Zapowiedzi zbliżających się wydarzeń kulturalnych
Baza adresowa najważniejszych firm i instytucji życia publicznego
Bezpłatna baza ogłoszeń dla mieszkańców miasta Stalowa Wola jak i Powiatu Stalowowolskiego
Twoje konto
Strona główna  Stalowa Wola / Wiadomości Piątek, 27 grudnia 2024 r. Imieniny: Fabioli, Jana, Żanety
 Wiadomości lokalne
» Będzie koncepcja budowy ekranów akustycznych wzdłuż obwodnicy
» Pijani kierowcy na stalowowolskich drogach
» Muzeum Regionalne: wigilia z wieloma tradycjami
» Huta Stalowa Wola z kontraktem na 9 mld zł
» Niech to światło pokoju zagości w naszym mieście, zagości w naszych sercach
» Kolędowanie z Golec uOrkiestrą
» Pierwsza gwiazdka nad Stalową Wolą
» Nie będzie sylwestra, będą podwyżki...
» Zabieramy się do pracy - tak prezydent miasta komentuje budżet na rok 2025
» Mobilny tomograf komputerowy już w naszym szpitalu
» Komunikat MZK
» Zwiększenie potencjału ratowniczego w gminie Pysznica dzięki wsparciu Funduszy Europejskich
Więcej » 
 Zasłyszane...
"Możemy spodziewać się ruchu scenicznego, tańca, gestu, scenografii, efektów świetlnych i przede wszystkim fantastycznego doznania oczyszczenia naszego sumienia bo spektakle KTO właśnie takie są".
Marek Gruchota, dyrektor Miejskiego Domu Kultury w Stalowej Woli.
 Imprezy w mieście
» Pierwsza wystawa o księdzu profesorze Wilhelmie Gaju-Piotrowskim w stulecie jego urodzin
» IRA - koncert
» Modna w stylu art déco
» Blask art déco. Kolekcja Muzeum Regionalnego w Stalowej Woli
Więcej » 
 Fotoreportaże
Stalowa Wola: Nowa jakość na Siedlanowskiego 2
»Nowa jakość na Siedlanowskiego 2
»Retrospektywy: Festiwal Filmowy NNW w Muzeum Centralnego Okręgu Przemysłowego
»Naukowym okiem o odzysku energii z odpadów
»Akt erekcyjny pod most wmurowany
»Kongres Armia - Stalowa Wola 2024
Więcej » 
Wiadomości lokalne / Kultura

Wtorek, 24 grudnia 2024 r. godz. 09:50     /Informacja prasowa Muzeum Regionalne/
Muzeum Regionalne: wigilia z wieloma tradycjami

Wigilia z wieloma tradycjami.
Wigilia z wieloma tradycjami.
Fot. Muzeum Regionalne w Stalowej Woli
Magiczny wigilijny wieczór związany jest z wieloma tradycjami, zwyczajami i rytuałami. Niektóre z nich nadal w mniejszym lub większym stopniu kultywujemy, inne odeszły w zapomnienie, albo znane są jedynie regionalnie.

Wszyscy wiedzą, iż znakiem do rozpoczęcia wigilijnej wieczerzy jest dostrzeżenie na niebie pierwszej gwiazdki. Dawniej ten dzień zaczynał się jednak dużo wcześniej, szczególnie na wsi. Już o świcie ojcowie rodzin udawali się do lasu, aby "podkraść" choinkowe drzewko albo jego gałęzie. Inni wyruszali na łowy, bo wierzono, że polowanie lub połów w tym dniu zapewniają obfitość zwierzyny i ryb przez cały rok.

Panuje powszechne przekonanie, że jaka wigilia, taki cały rok. Dlatego należy wtedy przebaczać urazy i samemu przeprosić za złe czyny, oddać długi, lecz nikomu nic nie pożyczać, a nie zawadzi samemu coś ukraść, bo to sprowadzi pomyślność w handlu (dla spokoju sumienia po świętach można oddać). Część tych praktyk budzi dzisiaj spore kontrowersje, chociażby to, że dzieciom zapowiadało się niezmiennie, aby były grzeczne, bo lanie w wigilię zapowiada to samo przez cały rok. A według innych zwyczajów bito dzieci na zapas - chłopców w wigilię, a dziewczyny w święta, bo to zapewni ich dobre zachowanie w przyszłym roku.

Zrywano się wcześnie i myto w zimnej wodzie, do której często wrzucano momenty, najlepiej złote lub srebrne, bo to gwarantowało całoroczną krzepkość i zdrowie. Źle wróżyło podsypianie w ciągu dnia - bo zboże na polu będzie się kładło.
Ściśle przestrzegano postu, czasem tylko dzieci dostawały coś do jedzenia. Dobrą wróżbą było gdy pierwszy tego dnia przyszedł do domu mężczyzna, najlepiej młody i pełen sił witalnych. Przyjście kobiety przynosiło pecha. Gospodynie krzątały się wokół obowiązków: kończyły porządki, dokonywały obrządku w gospodarstwie, piekły i gotowały świąteczne potrawy, szykowały stół. Zazwyczaj młodzież, głównie dziewczyny kończyły okolicznościowe dekorowanie domu ozdobami ze słomy, choiny, opłatków. Gdzieniegdzie dbano o to, aby w strojeniu drzewka (a dawniej podłaźniczki) uczestniczyła cała rodzina: ojciec dostarczał choinkę, synowie ją osadzali, córki stroiły wykonanymi wcześniej ozdobami, mamy dostarczały własnej roboty pierniczki czy ciastka.

Ponieważ tego dnia miały nawiedzać dom duchy przodków, unikano gwałtownych ruchów, machania ostrymi przedmiotami, wylewania wody, uważano gdzie siadano, najpierw w to miejsce dmuchając. Dla wskazania duszom kierunku palono latarnię przed domem i świeczkę na stole. Późniejszymi czasy sądzono, że to Pan Jezus tej nocy wędruje po świecie. W regionie nadsańskim zastawiano dla niego stół, na którym umieszczano krzyżyk, świeczkę wetkniętą w garnuszek wypełniony ziarnem, bochenek chleba i nóż, aby nocny gość "se nim chleba ukrajał". Ponieważ stół w izbie był zazwyczaj jeden, to wieczerzę często spożywano przy ławie. Ale nawet jak drugi stół znalazł się w izbie, to domownicy często się przy nim nie mieścili, a wtedy dzieciom siedzącym na słomie stawiano posiłek na ławie. Gdzieniegdzie jedzono przy desce ułożonej na odwróconej dzieży do zaczynania ciasta, co miało zapewniać całoroczny dostatek chleba.

Gospodarz przynosił też snop żyta i stawiał go w kącie. Dawniej dekorowano go jak choinkę. W dużych kmiecych domach i szlacheckich dworach stawiano snopy czterech zbóż (żyta, pszenicy, jęczmienia i owsa, czasem koniczyny albo grochowin) w czterech kątach pomieszczenia.

Chłopcy przynosili słomę, którą zaścielano całą izbę lub przynajmniej miejsce pod stołem. Na stół sypano ziarno i ścielono siano, nie symbolicznie jak dziś, lecz tak, że naczynia się w wyściółkę zapadały. Nakrywano go najlepszym obrusem lub przynajmniej białym płótnem.

Na obrus także sypano ziarna zbóż, grochu, maku, soczewicy na nim stawiano misy i garnki - na urodzaj.

Wszystkie prace należało zakończyć do zmierzchu. Gdy dzieci wypatrzyły gwiazdkę, rozpoczynano pośnik; zazwyczaj od modlitwy oraz rozdzielenia opłatka przez gospodarza i składania formułkowych życzeń. Do stołu zasiadano według starszeństwa, bo to wskazywało naturalną kolejność odchodzenia z tego świata. Przy stole powinna zasiadać parzysta liczba osób. Jeśli tak nie było, to zapraszano jakiegoś miejscowego biedaka, a w dworze kogoś ze służby. Gdy już wszyscy zasiedli, poza gospodynią (czasem najstarszą córką) nie wolno było nikomu wstać przed końcem posiłku. Złamanie tych zasad groziło tym, iż przy następnej Wigilii kogoś przy stole zabraknie. Unikano rozmów, aby w rodzinie nie było kłótni. Pod stołem układano żelazne przedmioty, np. lemiesze pługa czy kosy. Miało to odstraszyć szkodniki niszczące uprawy albo dawać nogom wielką moc. Czasem podkładano żelazo, np. siekierę, pod siedzenia, bo to zapewniało żelazne zdrowie. Nogi stołu obwiązywane były łańcuchami, aby chleba było w domu pod dostatkiem.

Mało popularny był zwyczaj stawiania na stole 12 potraw, wiązanych z 12 apostołami, a wcześniej 12 miesiącami. Uważano raczej, że ma ich być liczba nieparzysta, zależna od zamożności domu. Wśród dań powinny się znaleźć wszystkie płody pozyskiwane z pól, lasów i wód przez cały rok. Przynajmniej jedną potrawę jedzono ze wspólnej misy. W wielu domach uważano, że należy skosztować wszystkich potraw wigilijnych, a przynajmniej musiał to uczynić gospodarz, bo wówczas w ciągu roku nikt nie zazna głodu. Gdy wzięto łyżkę do ręki nie wolno jej było odłożyć na stół, bowiem w najlepszym wypadku krzyż będzie od tego bolał. Po posiłku łyżki wiązano razem, aby rodzina pozostała w całości. Na Nadsaniu jedząc kapustę od czasu do czasu uderzano się nawzajem łyżkami w głowę - bo wtedy główki kapusty urosną wielkie niczym ludzka głowa. Ze stołu nie należało sprzątać, ewentualnie przenieść resztki potraw na piec, bo duchy przodków mogą chcieć się posilić. Nie zmywano też naczyń. Wierzono, że tego wieczoru woda w studni zamienia się w wino miód, a nawet srebro czy złoto. Czasem wrzucano do niej kawałek opłatka. Nadsaniacy wysyłali młode dziewczyny, aby przyniosły "wina" i pijąc zimną wodę zachwalali, jakie dobre to "wino".

Po wieczerzy następował czas wróżb. Dziewczęta i chłopcy wyciągali źdźbła spod obrusa: zielone wróżyło szybki ożenek lub zamążpójście, pożółkłe zapowiadało oczekiwanie, a zeschnięte, brązowe nie dawało żadnych szans. Nie tylko u Lasowiaków modne było rzucanie kop. Brano do ręki garść słomy i rzucano nim w sufit - im więcej słomek wbiło się w szpary między deski i belki, tym większy wróżyły urodzaj. Gdzie indziej miotano w sufit nabraną na łyżkę kutią lub grochem - im więcej przywarło, tym lepsze będą zbiory. Ale nie próbujcie tego w domu.
Obserwowano też cień rzucany przez obecnych - im ostrzejszy, tym osoba będzie zdrowsza.

Dziewczęta wychodziły na podwórze i nasłuchiwały skąd dochodzi szczekanie psa, czasem krzyczały, słuchając, z której strony odpowie im echo, bo stamtąd przyjdzie narzeczony. Gdy jasna gwiazda świeciła wprost nad domem, zwiastowała rychłe zamążpójście. A w ogóle to gwiaździste niebo wróżyło, że kury się będą niosły, a zachmurzone, że krowy będą dawać mleko. Gdzie indziej - niebo było pełne gwiazd - nadchodzący rok będzie urodzajny, mgła zapowiadała rok wilgotny i szkodniki na polu, dobrze widoczna Droga Mleczna zwiastowała obfitość mleka i nabiału, jak również wszelkich bogactw leśnych.
Wyruszano też do stajni i obory, aby podzielić się opłatkiem i resztkami ze stołu ze zwierzętami gospodarskimi. Niektórzy dokarmiali tylko stworzenia obecne w stajence betlejemskiej, inni nie robili różnic. Zwierzęta ponoć potrafiły tej nocy mówić ludzkim głosem, lecz nie zawsze były to miłe rzeczy, mogły nawet przepowiedzieć śmierć gospodarzy.

Nad dolnym Sanem był zwyczaj, iż gospodarz robił powrósła z rozścielonej w chacie słomy, brał siekierę i wychodził z kimś z młodzieży do sadu. Uderzał obuchem w drzewo owocowe i groził: "będziesz rodzić, bo cię zetnę", a na to jego latorośl prosiła: "nie ścinajcie, będzie rodzić". Ta zabawa w dobrego i złego policjanta miała gwarantować obfitość owoców.
Gromadnie wybierano się na pasterkę. W drodze urządzano wyścigi, zazwyczaj saniami - który gospodarz był pierwszy w kościele, ten najwięcej z pola będzie zbierał.

W wielu miejscach nie ścielono łóżek i spano na rozłożonej słomie. Starano się wykonywać jak najmniej czynności, w niektórych wsiach był nawet zakaz używania grzebienia. Posiłki powinny być przygotowane wcześniej i co najwyżej w tym dniu podgrzane. W chacie chłopskiej był to jeden z niewielu momentów, gdy najadano się do syta - to też miało wieszczyć dobrobyt. Tego dnia nie myto naczyń, nie przyjmowało się gości i nie składało wizyt. Wychodziło się tylko do kościoła.

W drugi dzień Świąt rano ojciec rodziny zazwyczaj wynosił snopek. Jego rola się nie kończyła: ziarno dodawano do siewnego, a sieczką ze słomy karmiono bydło. Z rozścielonej słomy, oprócz powróseł na drzewa, robiono gniazda dla kur. Nie tylko w regionie nadsańskim dziewczyny uwijały się od rana, aby uprzątnąć izbę. Jeśli nie zdążyły przed nadejściem chłopaków z sąsiedztwa, narażały się na straszliwe obelgi - wyzywano je od kocmołuchów i nierobów oraz beznadziejnych kandydatek na żony. Zdarzało się, że grupy wyrostków robiły psikusy sąsiadom: zdejmowali bramy i przenosili w odległe miejsca, zatykali komin, a nawet ustawiali wóz na stodole.

Tego dnia odwiedzano dalszych krewnych i znajomych. W kościele na pamiątkę ukamienowania św. Szczepana obrzucano się owsem. Można nim było mocno sprać nie tylko nielubianych sąsiadów, ale nawet księdza. Po domach zaczynali chodzić kolędnicy, których przyjmowano z otwartymi rękami i za występy oraz składane życzenia odwdzięczano się datkami w pieniądzach lub naturze. Kolędnicze postaci, ich stroje, atrybuty i zachowania miały swoje korzenie tak w obyczajowości chrześcijańskiej, jak i pogańskiej, przy czym również wiązały się z wieloma wróżbami i przepowiedniami.

Nie sposób przytoczyć i opisać wszystkich zwyczajów i rytuałów, choćby dlatego, że niemal każda epoka, region, grupa społeczna, a nawet rodzina kształtowały swoje własne tradycje. Jednak choćby pamiętanie o nich tworzy więzy łączące nas z naszymi korzeniami.

Część z opisanych tu zwyczajów i wierzeń spisał ks. Wilhelm Gaj-Piotrowski. Mają one swoje korzenie nie tylko w obyczajowości chrześcijańskiej, ale także w pogańskich wierzeniach i rytuałach związanych z cyklem natury.

Strona do druku Drukuj artykuł    

Jeżeli masz jakieś ciekawe informacje, chcesz przekazać coś ważnego,
coś interesującego, nie wahaj się - napisz do nas: redakcja@stalowka.net

Dodaj komentarz do artykułu »  

Środa, 25 grudnia 2024 r. godz. 02:21
~Opus Dei
A prawda jest taka, ze wiekszosc tych "tradycji" wywodzi sie z czasow poganskich. Z czasow zanim narzucono nam judeo-rzymskiego boga...
+0-0
Stalowka.NET - Wiadomości lokalne z miasta Stalowa Wola i okolic
Copyright 2001 - 2024 Stalowka.NET
  » O nas  » Redakcja  » Reklama  » Kontakt
Wszelkie prawa zastrzeżone.


X Ta strona korzysta z plików cookie w celu świadczenia usług i realizacji potrzeb użytkowników. Pliki te mogą być zapisywane w pamięci Twojego urządzenia. Korzystając z tej strony wyrażasz zgodę na używanie plików cookie zgodnie z ustawieniami Twojej przeglądarki internetowej. Więcej w polityce prywatności.